wtorek, 28 sierpnia 2012

W tym samy czasie : Liam

Wybrałem się z chłopakami do parku. Louis za bardzo świrował żeby znieś go w domu. A po za tym zostałem zmuszony przez Nialla żeby wyjść z domu. Postanowiłem że świeże powietrze dobrze mi zrobi. Gdy szliśmy parkiem od razu podeszło do nas kilka fanek zaczęły coś gadać ale ich nie słuchałem. Zwróciłem uwagę na dziewczynę siedzącą pod drzewem po drugiej stronie jeziorka. Wcześniej nie zauważyłem trzymałam coś w ręce ale co to było? Nie widziałem. Przyłożyła to do ręki i zaczęła robić sobie rany ? Co ona sobie robi ? Czy ją pogięło ? Teraz wiem co ma w ręce żyletkę. Musze jej pomóc. Z przemyśleń wyrwał mnie Niall:
- Stary żyjesz ? -zaczął Niall
-Tak żyje. Nie widać ?
- Widać gdzie się tak patrzysz ?
- Widzisz to duże drzewo ? Tam siedzi dziewczyna .
- No widzę stary ja ślepy nie jestem . No i co związku z tym że jakaś dziewczyna tam siedzi ?
- Ona się tnie .
- Stary wątpię trzyma coś w ręku robi coś przy ręce. Ale nie musi się tnąć akurat. Chodź idziemy bo reszta poszła z fankami na lody. Idziesz ?
- Ale co z tą dziewczyną ? -Spojrzałem się na tą dziewczynę w tym samy czasie co ona na mnie. Gdy zauważyła że się na nią patrze wzięła swoje rzeczy i uciekła
-Chyba już sobie poszła ?
-Dobra chodźmy



Lili
Gdy zauważyłam że jakiś koleś się na mnie patrzy uciekłam chyba widział że się pocięłam . Co we mnie wstąpiło pocięłam się w miejscu publicznym. 'Mam dość poddaje się'. Gdy dobiegłam do domu wtedy uświadomiłam sobie co chce sobie zrobić chce Umrzeć. Weszłam do domu wzięłam z szafki tabletki, alkohol i poszłam na górę do swojego pokoju. Wyjęłam z torby telefon i żyletkę. Muszę się pożegnać z bliskimi. Więc jedyną osobą mi bliską była Charlotte napisałam jej to co mi leżało na sercu " Hej Czeko. Po pierwsze chciałam cie przeprosić że dziś nie przyszłam bałam się. Przepraszam po drugie chce się z tobą pożegnać postanowiłam że dziś zakończę swój żywot moje życie. Nie mam sił dalej żyć wybacz mi wszystko. Twoja przyjaciółka Lili" Kliknęłam Wyślij i poszłam do łazienki wzięłam wszystkie rzeczy. Na początek połknęłam tabletki, popiłam to alkoholem wlałam wodę do wanny weszłam do niej i zaczęłam sobie żyły podcinać. Tyle co pamiętam to okropny ból.


W tym samym czasie co Lili pisze sms'a -Charlotte

Szłam właśnie do domu. Lili znowu mnie olałam. Chce dobrze ale nie mogę jej pomóc. A dlaczego >? Ona tego nie chce. Kocham ja jak siostrę ale jej nie rozumiem. Z przemyśleń wyrwał mnie dzwonek sms'a. Wyjęłam go z torby. I co to Lili. kliknęłam wyświetl wiadomość i co tam pisało Hej Czeko. Po pierwsze chciałam cie przeprosić że dziś nie przyszłam bałam się. Przepraszam po drugie chce się z tobą pożegnać postanowiłam że dziś zakończę swój żywot moje życie. Nie mam sił dalej żyć wybacz mi wszystko. Twoja przyjaciółka Lili". Co ona chce zrobić ???? Jak najszybciej muszę się do niej dostać. Zaczęłam biec w kierunku jej domu. Droga mi się okropnie dłużyła . Ale po ok 6 minutach byłam już pod jej domem. Podeszłam do drzwi, wzięłam pociągnęłam za klamkę jak zawsze otwarte. Weszłam usłyszałam krzyk już wiedziałam do kogo należy do mojej przyjaciółki wbiegłam jak najszybciej na górę do pokoju mojej przyjaciółki a potem do łazienki wydawało mi się że z tam tond. Miałam rację była tam wodę miała we krwi koło wanny stała butelka po wódce i puste opakowanie po tabletkach. Czy ona chce się zabić ? Nie pozwolę jej na to ! Miała oczy otwarte ale powoli się jej zamykały. Nie krzyczałam na nią. Musze zadzwonić po pomoc.Wyjęłam telefon z torby i wybiłam numer po kilku sygnałach odezwała się pani, wyjaśniłam jej co i jak wysłała pogotowie a mi kazała przyjaciółkę wyjąc z wody i zabandażować jej rany. Jak kazała wyjęłam ją z wody ciągle się nie odzywałam ona tylko jęczała prosiła o pomoc. W końcu postanowiłaś się odezwać
- Co ty zrobiłaś do cholery jasnej ? Popieprzyło cie do reszty ? - zaczęłam krzyczeć. Lecz Lili nic nie odpowiadała po woli jej oczy się zamykały. Ta baba mówiła że ona nie mogę zamknąć oczów
- Lil proszę cię nie zamykaj tych cholernych oczów !!!!!!!!!! Błagam cie nie rób mi tego !!!!- Zaczęłaś w tym samym czasie pogotowie się zjawiło. Od razu wzięli ją na nosze i do karetki.
-Przepraszam pana mogę z państwem jechać - zaczęłam mówić a z oczu lały mi się łzy
-Przykro mi ale niestety to nie najlepszy pomysł.
-dobrze rozumiem. Do którego szpitala ją zabieracie ?
- Amil ona nam odchodzi - zaczął krzyczeć jeden z ratowników. - Już biegnę . - Pan przed wyjściem podał mi adres szpitala. Czy on powiedział że Lili odchodzi ?? Tak on to powiedział

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz